Tę premierę dedykujemy Stanowi Lee. "The Man", spoczywaj w pokoju.
Dzięki Stanowi Lee każdy z nas miał trzeciego dziadka. To on wyprowadził nas wszystkich z piwnicy i sprawił, że cała popkultura jest teraz nasza.
~ Krauzerek
Stan Lee, tak jak wiele innych sławnych osób, nigdy nie wydawał mi się postacią rzeczywistą. To człowiek, z którym się nie widywaliśmy, nie rozmawialiśmy z nim, nie zastanawialiśmy się, jak mu minął dzień. A jednak on zawsze gdzieś z nami był, wyczuwało się go w każdym marvelowskim komiksie. Może Stan Lee umarł, ale w pewien sposób pozostanie wiecznie żywy. Dziękuję Ci za wszystko, The Man.
~ Scarecrow
Nigdy nie przepadałem za Stanem Lee, scenarzystą. Komiks od jego czasów jako aktywnego twórcy ewoluował i z perspektywy obecnej narracji można polemizować o geniuszu jego błyskotliwych dialogów, a z powodu zawirowań o współtwórstwa dotyczących wszelakich postaci oraz późniejszej "Metody Marvela" trudno mówić, żeby był jedynym ojcem sukcesu ówczesnych kolorowych zeszytów, zwłaszcza tych tworzonych z Jackiem Kirby'm. Za to zawsze uwielbiałem Stana Lee, showmana. Tutaj można za wiele go chwalić, począwszy od mistrzowskiej kreacji swojej prezencji poprzez jego późniejszą działalność mającą na celu promocję innych twórców komiksowych w latach 90. aż do ogólnego faktu, że gdyby nie on, to sytuacja na rynku komiksu amerykańskiego mogłaby być teraz zgoła inna (a może nawet taki rynek mógł już dawno nie istnieć).
~ Tymexbot
WOLVERINE I X-MEN #10-11